czwartek, 2 grudnia 2010

Wbijany gwóźdź!



Kawa, papieros….

W kłębach myśli otulających moją głowę

Dostrzegłem pewną zależność….

Może jakieś kobiece oko to skomentuje:

Przyjmując postawę ofiary,

męczennika i poświęcającego całe swoje życie

samarytanina

dostajemy od swoich kobiet lanie!

…w rozciągłości czasu, znaczy w ciągu kilu tygodni postawa taka

Doprowadza ze kobieta przestaje szanować…Twoją osobę?!

Czy to reguła?!

Zamiłowanie do adoracji odziedziczyłem po moim środowisku dziecinno-młodzieńczym

Uwielbialiśmy adorować kobiety, spełniać ich zachcianki, opiewać ich urody ;)

Każdy z nas miał swoja muzę, dzierżył w ręku chustę zdartą z jej głowy, przesiąkniętą

Zapachem tej jedynej.

Czy w związku…..jaki by on nie był te relacje musza zanikać?!

Czy kobieta nie chce być wielbiona i adorowana?

„Złożyłem na ołtarzu ofiarę

Z własnych wnętrzności

Wątroba moja, między sercem a jelitem grubym spoczywa

Kochanie? Zrobisz gulasz? Czy może mielone?”