piątek, 9 maja 2014

W cieniu

Ha!
Mój CIEŃ jest ze mną prawie tak długo jak trzecia RP.
- I daje radę!
To jest ten element otaczającego mnie świata który trwa i utrzymuje mnie constans
w „starym świecie”. Czas poświęcony na pieszczoty, czułości, emocje.
Adrenalina i z niczym nie porównywalna radość, przyjemności niskiego, męskiego poziomu – nią. HA! Motórem!
Wszystko to daje mi poczucie utrzymywania swojej tożsamości na przyzwoitym poziomie. To tak jak z piosenkami „DŻEMU”: „Harlej mój” , „Słodka”, „Paw”. Gdy z nimi obcujemy otaczamy się kloszem, nie szklanym ale kloszem utkanym z szeregu dat , dat które mieszczą jednak w sobie ten sam ROK. Magiczny! I dla każdego inny.

sobota, 3 maja 2014

Po latach

Spotkaliśmy się po latach. Ona piękna jak zawsze, piękna, rozpromieniona szczęśliwa. Tak mi się
przynajmniej wtedy wydawało. Uśmiech na alabastrowej twarzy zamieniał moje serce w rozkołatany dzwon . Dłoń którą ściskałem przez ułamek sekundy wydawała się taka delikatna, taka jak 25 lat temu, taka znajoma - jak bym trzymał ją w  schowku przez te wszystkie lata.

Mamy 20 minut. Zaraz dzieci pojawią się w bramie szkoły.
- Jakie są?
- Takie jak Ty?
- Pochłaniają Cię bez reszty.
- Rozmowa o nich sprawia Ci tyle radości.
- A ja uwielbiam Cię słuchać.
- Jak opowiadasz o waszych wspólnych wypadach, szkole, śniadaniu które uwielbiasz celebrować.

Umówiliśmy się że mi je przedstawisz następnym razem.  Ja też jestem szczęśliwy. Wiem już że postanowiłaś zostać w kraju. Będziemy mogli spotykać się częściej.
Muzyka dobiegająca z sąsiadującej knajpki - pianino i kontrabas - sprawiają że nasze spotkanie układa się w krótkie ujęcie, kadr z włoskiego tkliwego filmu. Miasto skąpane w słońcu, kwiaty i pranie w oknach, spacerujący ludzie, skutery i gwar wokół nas.
Dla takich chwil warto żyć, warto czekać latami. Przeprowadzka dobiega końca, urządziłaś się już. W poniedziałek przywiozę Ci telewizor i kilka drobiazgów. Pokażesz mi swoje nowe gniazdo. Mąż ma przylecieć za miesiąc i obiecałaś mu że wszystko będzie gotowe. Ja już wiem że będę Ci pomagał.

- Jak chcesz możesz na razie jeździć mim samochodem, jest ciepło i wystarczy mi mój motór, haha. Będę przyjeżdżał do Ciebie jak dawniej. - Zgadza się

środa, 5 marca 2014

W pamięci



Wieczorem rysuję z pamięci w przestrzeni obrazy zapamiętane z porannej rozmowy.

Gorący, letni dzień spowodował że ziemia nagrzała się jak patelnia oczekująca na przyjęcie ciasta naleśnikowego. Paruje, prawie skwierczy. Pachnie jeszcze bardziej niż w ciągu dnia. Wyciągnięty na trawie, patrzę niebo zasypane morzem punkcików połyskujących wesoło. Lipcowe noce niosą nadzieję że pojawi się na niebie, mknący gdzieś z gwiazd okruch niebiańskiej materii , która wpadając w naszą atmosferę narysuje na nieboskłonie linię spełniającą najskrytsze marzenia.


            Czekając na cud (Bóg  przygotował dla nas takich wiele), wsłuchuję się w szum lasu , odgłosy dobiegające ze wsi, szczekanie psa, dalekie krzyki kobiety zaganiającej kury do kurnika, świerszcza ,który woła swoją muzyką znajome owady,  aby dołączyli do niego w tworzeniu kolejnego wieczornego koncertu – zapadam się w obrazach jeszcze tak świeżych, wymalowanych kilka godzin temu.

- Co będziesz robiła potem, jak dorośniesz? Chcesz tu zostać?
- Pewnie do szkoły wyjadę gdzieś do miasta. Jeszcze nie wiem gdzie ale na pewno chcę tutaj wrócić. Kocham to miejsce. Zresztą widzisz sam jak tu pięknie!? W miasteczku jest przecież duży szpital, jak uda mi się skończyć szkołę pielęgniarską to tam chciałabym pracować. Czasem pomagam mojej mamie w pracy i podoba mi się to. A ty?
- Zawsze marzyłem aby zostać metalowym muzykiem ..hi hi Nie z metalu , ale chciałbym grać metal. Wiem że nie lubisz ale ballady są piękne! Zresztą obiecałaś mi że posłuchamy razem.
- Noo. -  Troszkę się skrzywiła ale zaraz potem uśmiechnęła się. Jak zwykle pięknie - Dobra a jak ci się nie uda? Nie łatwo jest zostać gwiazdą rocka.
- Wiesz że nie zastanawiałem się nad tym? Uda się- starałem się zachowywać się jak poważny kandydat na życiowe oparcie – no ale jak się nie uda, to w warsztacie, u taty Piotrka, mojego kolegi będę pracował.
Nie wiem czy to normalne, czy występuje w każdym wieku, czy tylko u „młodych mężczyzn” ale zapisywałem te wszystkie słowa które wypowiadała. Zapisywałem w tym obszarze mojej pamięci którego wykasować się nie da, którego formatowanie nie może dotknąć. Zapisane zostały jak hieroglify w piramidach egipskich, jak Tatry które zapisem są burzliwej geologii naszej górskiej , południowej krainy. Jednak i wtedy wieczorem i teraz po latach, sięgać mogę do obszarów tej pamięci, i odczytując te dane wprowadzać się w stan „małej nirwany”.
Nie jestem gwiazdą rocka, ale posiadam coś co wprowadza mnie w stan euforii jak scena na wielkim stadionie. Zapis w pamięci. Nieusuwalnej.