piątek, 21 maja 2010

Złe dni


Piątkowy gin+tonik+papieros

 

„…Kochanie

Nie opuszczaj mnie teraz.

Nie mów, że to już koniec.

Pamiętasz? kwiaty, które Ci wysłałem?

Potrzebuję Cię,…teraz … kochanie

By rozczłonkować Cię..

Na oczach moich przyjaciół.

Kochanie.

Nie opuszczaj mnie teraz.

Jak mogłaś odejść?

Gdy wiedziałaś jak Cię potrzebuję

By zmasakrować Cię na miazgę w sobotnią noc

Kochanie.

Jak mogłaś mnie tak potraktować?

Uciekając.

Potrzebuję Cię, kochanie.

Dlaczego uciekasz?

Kochanie!”
„Pink Floyd - Don't Leave Me Now”

 

W mętnej wodzie Wisły rzeki, przepływającej opodal, dostrzegam ten czarny scenariusz naszego szarego życia w bladoniebieskim świetle. Budujemy wieeele lat, niedbale,  ukradkiem, najniższym kosztem wał, który ochronić ma nasze całe życie. Budujemy szklany klosz, niestety z bardzo kruchego szkła, i kiedy przychodzi wielka woda, i napiera kilka chwil, troszkę tylko dłużej niż jeden dzień, nasza zapora pada ……. Szara woda wypełniona drobinkami, drobinkami i okruszkami  które rozmywają skutecznie ten pseudo solidny wał wspólnego, długiego małżeńskiego życia.


Nie pomogą...tysiące worków z piaskiem. 

czwartek, 20 maja 2010


Gdzie jest początek umierania?

 

„Wreszcie jest

Czego więcej chcieć?

Gwiazdkę z nieba tanio sprzedam

Niebo darmo dam”

Kasia Nosowska

 

Poznaliśmy się w dawno w czasach kiedy nie było ocieplenia klimatu, piło się oranżadę, lato było gorące a zima śnieżna. Ulicami przejeżdżały nieliczne syrenki i polonezy. Rzeka pełna była pstrągów a las pełen grzybów. Kleszcz to był taki przyrząd do wyciągania gwoździ. Nie była to wakacyjna miłość, choć poznaliśmy się w wakacje.

Jadąc pomarańczowym autosanem, pełnym pachnących, zpracowanych górali, do kościoła na górkę. Zawsze był tłok. Piąta rano a w autobusie komplet bogobojnych ludzi. 

Pierwszy raz zobaczyłem te oczy daleko, daleko na samym początku ogromnego autobusu. Wsiadała na przystanku po mnie. Zerknąłem i ona spojrzała. Nasze młode twarze zaczerwieniły się jak porzeczki w ogrodzie mojego dziadka. I już nie mogłem oderwać od nich oczu…do teraz. Jak spoglądam na JEJ zdjęcie serce drży i wyrywa się z piersi. Wspaniałe chwile, stan uniesienia. Nic temu nie może dorównać.    Choć teraz towarzyszy temu ból i poczucie straconego czasu….

Zapachy letnich poranków w małej górskiej miejscowości przesycone były tysiącem zapachów. Pachniała rosa, powoli rozgrzewający się asfalt, lipy, las łąka, kopy siana, rzeka, chmury. Wszystko pachniało. Rosa zbierająca się na moich sandałach gdy biegłem , na skróty na przystanek, sprawiała że czułem się jak bym stąpał po falach. Szumiało mi w uszach, oczy wypełniały obrazy małej kobietki stojącej daleko, daleko z przodu długiego autobusu. Zerknie na mnie, obleje się rumieńcem i wywoła taki sam na mich policzkach.

Dowiedziawszy się gdzie mieszka przesiadywałem na ławeczce nieopodal i czekałem, czekałem kiedy się pojawi i kiedy będę mógł ją zaczepić i zapytać „jak się ma

Ławeczka drewniana, taka na której stawiało się bańki z mlekiem. Ławeczka, z której wóz zaprzężony w konia codziennie rano zabierał pełne banie białego, nie pasteryzowanego mleka do mleczarni. Ławeczka na której siadały muchy wystawiając swoje skrzydełka do słońca, a czasem mrówka przewędrowała w poszukiwaniu okruchy, lub drobinki cukru. Ławeczka która była moim punktem zaczepienia, miejscem zaklętym, miejscem gdzie wreszcie poznałem JĄ.

środa, 19 maja 2010

„Bo miłość w Cieszynie jest lepsza, nad Olzą, w cieniu górskiego igliwia

            Bo to miłość do Niej, damy zza mojej miedzy, tak bliskiej i dalekiej ..

niestety”

Lidek Zdena

 

 

A wydawało by się ze każdy mężczyzna potrzebuje trzech Kobiet:

 

- kobieta wspólnik- zarządzanie majątkiem, opieka nad dziećmi, księgowość, zaopatrzenie

- kobieta demon seksu – zaspakajanie najskrytszych fantazji sypialnianych

- kobieta miłość – obiekt uwielbienie, wzdychania, tęsknoty, modlitw

 

Ja jednak jestem zwolennikiem tezy że są kobiety które spełniają wszystkie trzy kryteria. Kobiety doskonałe. Zgodnie z teza Dantego , dusze rozpęknięte na dwa, gdy z nieba ztrącone zostały na ziemię. Obiekty idealne, poszukiwane jak święty gral, jak woda na Karakum.

 

Porażające jest to że kiedy ocieramy się o taka osobę, o takie zjawisko w swoim zyciu, i przegapiamy szanse na zespolenie z taka utraconą połową, życie staje się nieznośnie monotonne, szare, pozbawione emocji, i MIŁOŚCI.

 

Niestety nie ma klucza i metody na to aby rozpoznać tą, połowę, pasującą doskonale. Udaje się to nielicznym.

niedziela, 16 maja 2010

„..przeważnie pijemy wódko przy stole w ogrodzie

Nie straszne kosmiczne dziury i groźba wieczności

To zabawne jak nic nie znaczył by świat bez miłości”

Coma

 

Zasiadając w ogrodzie, przy stole upstrzonym kieliszkami wypełnionymi kryształową cieczą

widzę otoczoną zielonym futrem wijącą się zaszumianą rzeczkę. Obrazy które przenoszą mnie z każdym wychylonym kielichem w głąb starego świata. Stary świat znajdował się pod niebem na którym leniwie płynęły puchate kłęby chmur. Sucha zapylona drogo towarzyszyła mokrej pluskającej rzece. Spacery ze splecionymi spoconymi dłońmi i w oczekiwaniu kontaktu z policzkiem, spojrzenia, uśmiechu, zapachu miodu, lasu, wilgotnej skóry.  Czas błogi, ociekający szczęściem. Jak można nie tęsknić. I wystarczyło przelotne spojrzenie aby znaleźć się tam.

Spotkaliśmy się w miejscu przesiąkniętym tamtymi zapachami. W miejscu gdzie czas się zatrzymał. Kawa miała taki sam smak. I JEJ oczy smutne, i pełne życia. Obcy teraz ludzie a w ciągu kilku zapadłem się w otchłań. Rozmawialiśmy o naszym życiu. Rodzinach. Ale ja byłem gotów wszystko zostawić w diabły! Myślałem że w wieku 40 lat nie zdążają się takie rzeczy. Motyle?

Ćmy?

W moim żołądku szalał jastrząb, i miotał skrzydłami jakby chciał wzbić się na góry. 

Teraz znowu zostały mi tylko wspomnienia….i kolejny kielich uśmierzający ból

papieros

wtorek, 11 maja 2010

„Samotność to taka straszna trwoga…”  R.Riedel

 

Można być wśród ludzi, w tłumie znajomych, uśmiechniętych..... samotny

Samotny ze swoimi wyolbrzymionymi problemami.

 

Niestety to strasznie przygnębiające uczucie, które coraz częściej mnie dopada.

I jednocześnie szukam izolacji od tego hałaśliwego otoczenia.

Samotne wyprawy w góry, wpatrywanie się w tatrzańską przestrzeń i walka, aby choć przez chwile o niczym nie myśleć… o niczym!

Wystarczy jednak zobaczyć refleks w kropli rosy na kosodrzewinie i pojawia się obraz roześmianych i jednocześnie smutnych, pięknych czarnych oczu, wpatrujących się z taką miłością.

Obraz wytatuowany na powierzchni duszy…