czwartek, 9 lutego 2012

Flara


Zapach mrozu, lampka wina

Doskonały stan ciała i umysłu trwa i trwa. Nie czuję już skwaru słońca na swojej skórze. szum wiatru w wiklinowych witkach i łopianach gra niezwykła melodię, improwizuje nuty które już nigdy się nie powtórzą. Konie polne uporczywie dodają swoje cykanie, nadając melodii rytm. Otwieram oczy gdy czuję chłodny cień kłębiastej przysłony słońca. Kobalt nieba wypełnia mój świat.

Czy można zamknąć taki stan w specyfiku spreparowany w laboratorium? Tabletce pełnej szczęśliwości? Genialny specyfik pełen błogości i szczęścia. Góra złota dla tego kto taki środek wymyśli. Pławiąc sie w chłodnej wodzie i myślach pozytywnych nasłuchiwałem kroków, dźwięków mogących świadczyć o nadejściu upragnionej chwili.

Słońce znowu zmusiło powieki do ochrony źrenic. Przyjemne ciepło zalało całe moje ciało. Czy stan oczekiwania może być przyjemniejszy od stanu spełnienia. Czy ta chwila może być kumulacją szczęścia? Czy może zdarzyć się jeszcze coś piękniejszego? Często spełnienie długo oczekiwanych marzeń przykrywa euforie oczekiwania, dążenia do ich spełnienia. Poszukiwanie przyjemniejsze od znalezienia, polowanie doskonalszy od zabicia wytropionej zwierzyny. Teraz po kilkudziesięciu latach wiem że stan niepewności i oczekiwania bywa kulminacją całego zdarzenia, po osiągnięciu celu krzywa radości gwałtownie opada.

Powieki nie są doskonałą ochroną przed złotą tarczą słońca. Na ich dnie tworzą się krwistoczerwone, czarne kręgi powielające słoneczne źródło życia. Czarne kule ze złocistą obwódką. Obraz ciemnieje, chłód przykrywa twarz. Znowu mogę otworzyć oczy.

Na błękitnym tle nieba widzę zacienioną postać nachylającą się nade mną. Ciemny kontur nieruchomo zawisa , przysłaniając mi źródło światła i ciepła. Przez kosmyki rozwichrzonej czupryny słońce puszcza do mnie świetlne refleksy. Szczupłe ramiona odcinają się na tle gradientów błękitu.

- Cześć

Oczekiwanie nie było kulminacją. To był początek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz