Ha!
Mój CIEŃ jest ze mną prawie tak długo jak trzecia RP.
- I daje radę!
To jest ten element otaczającego mnie świata który trwa i utrzymuje mnie constans
w „starym świecie”. Czas poświęcony na pieszczoty, czułości, emocje.
Adrenalina i z niczym nie porównywalna radość, przyjemności niskiego, męskiego poziomu – nią. HA! Motórem!
Wszystko to daje mi poczucie utrzymywania swojej tożsamości na przyzwoitym poziomie. To tak jak z piosenkami „DŻEMU”: „Harlej mój” , „Słodka”, „Paw”. Gdy z nimi obcujemy otaczamy się kloszem, nie szklanym ale kloszem utkanym z szeregu dat , dat które mieszczą jednak w sobie ten sam ROK. Magiczny! I dla każdego inny.
piątek, 9 maja 2014
sobota, 3 maja 2014
Po latach
Spotkaliśmy się po latach. Ona piękna jak zawsze, piękna, rozpromieniona szczęśliwa. Tak mi się
przynajmniej wtedy wydawało. Uśmiech na alabastrowej twarzy zamieniał moje serce w rozkołatany dzwon . Dłoń którą ściskałem przez ułamek sekundy wydawała się taka delikatna, taka jak 25 lat temu, taka znajoma - jak bym trzymał ją w schowku przez te wszystkie lata.
Mamy 20 minut. Zaraz dzieci pojawią się w bramie szkoły.
- Jakie są?
- Takie jak Ty?
- Pochłaniają Cię bez reszty.
- Rozmowa o nich sprawia Ci tyle radości.
- A ja uwielbiam Cię słuchać.
- Jak opowiadasz o waszych wspólnych wypadach, szkole, śniadaniu które uwielbiasz celebrować.
Umówiliśmy się że mi je przedstawisz następnym razem. Ja też jestem szczęśliwy. Wiem już że postanowiłaś zostać w kraju. Będziemy mogli spotykać się częściej.
Muzyka dobiegająca z sąsiadującej knajpki - pianino i kontrabas - sprawiają że nasze spotkanie układa się w krótkie ujęcie, kadr z włoskiego tkliwego filmu. Miasto skąpane w słońcu, kwiaty i pranie w oknach, spacerujący ludzie, skutery i gwar wokół nas.
Dla takich chwil warto żyć, warto czekać latami. Przeprowadzka dobiega końca, urządziłaś się już. W poniedziałek przywiozę Ci telewizor i kilka drobiazgów. Pokażesz mi swoje nowe gniazdo. Mąż ma przylecieć za miesiąc i obiecałaś mu że wszystko będzie gotowe. Ja już wiem że będę Ci pomagał.
- Jak chcesz możesz na razie jeździć mim samochodem, jest ciepło i wystarczy mi mój motór, haha. Będę przyjeżdżał do Ciebie jak dawniej. - Zgadza się
przynajmniej wtedy wydawało. Uśmiech na alabastrowej twarzy zamieniał moje serce w rozkołatany dzwon . Dłoń którą ściskałem przez ułamek sekundy wydawała się taka delikatna, taka jak 25 lat temu, taka znajoma - jak bym trzymał ją w schowku przez te wszystkie lata.
Mamy 20 minut. Zaraz dzieci pojawią się w bramie szkoły.
- Jakie są?
- Takie jak Ty?
- Pochłaniają Cię bez reszty.
- Rozmowa o nich sprawia Ci tyle radości.
- A ja uwielbiam Cię słuchać.
- Jak opowiadasz o waszych wspólnych wypadach, szkole, śniadaniu które uwielbiasz celebrować.
Umówiliśmy się że mi je przedstawisz następnym razem. Ja też jestem szczęśliwy. Wiem już że postanowiłaś zostać w kraju. Będziemy mogli spotykać się częściej.
Muzyka dobiegająca z sąsiadującej knajpki - pianino i kontrabas - sprawiają że nasze spotkanie układa się w krótkie ujęcie, kadr z włoskiego tkliwego filmu. Miasto skąpane w słońcu, kwiaty i pranie w oknach, spacerujący ludzie, skutery i gwar wokół nas.

- Jak chcesz możesz na razie jeździć mim samochodem, jest ciepło i wystarczy mi mój motór, haha. Będę przyjeżdżał do Ciebie jak dawniej. - Zgadza się
środa, 5 marca 2014
W pamięci
Wieczorem rysuję z pamięci w przestrzeni obrazy zapamiętane
z porannej rozmowy.
Gorący, letni dzień spowodował że ziemia nagrzała się jak patelnia oczekująca na przyjęcie ciasta naleśnikowego. Paruje, prawie skwierczy. Pachnie jeszcze bardziej niż w ciągu dnia. Wyciągnięty na trawie, patrzę niebo zasypane morzem punkcików połyskujących wesoło. Lipcowe noce niosą nadzieję że pojawi się na niebie, mknący gdzieś z gwiazd okruch niebiańskiej materii , która wpadając w naszą atmosferę narysuje na nieboskłonie linię spełniającą najskrytsze marzenia.
Gorący, letni dzień spowodował że ziemia nagrzała się jak patelnia oczekująca na przyjęcie ciasta naleśnikowego. Paruje, prawie skwierczy. Pachnie jeszcze bardziej niż w ciągu dnia. Wyciągnięty na trawie, patrzę niebo zasypane morzem punkcików połyskujących wesoło. Lipcowe noce niosą nadzieję że pojawi się na niebie, mknący gdzieś z gwiazd okruch niebiańskiej materii , która wpadając w naszą atmosferę narysuje na nieboskłonie linię spełniającą najskrytsze marzenia.
Czekając na
cud (Bóg przygotował dla nas takich wiele), wsłuchuję się w szum lasu ,
odgłosy dobiegające ze wsi, szczekanie psa, dalekie krzyki kobiety zaganiającej
kury do kurnika, świerszcza ,który woła swoją muzyką znajome owady, aby dołączyli do niego w tworzeniu kolejnego wieczornego
koncertu – zapadam się w obrazach jeszcze tak świeżych, wymalowanych kilka
godzin temu.
- Co będziesz robiła potem, jak dorośniesz? Chcesz tu
zostać?
- Pewnie do szkoły wyjadę gdzieś do miasta. Jeszcze nie wiem
gdzie ale na pewno chcę tutaj wrócić. Kocham to miejsce. Zresztą widzisz sam
jak tu pięknie!? W miasteczku jest przecież duży szpital, jak uda mi się
skończyć szkołę pielęgniarską to tam chciałabym pracować. Czasem pomagam mojej
mamie w pracy i podoba mi się to. A ty?
- Zawsze marzyłem aby zostać metalowym muzykiem ..hi hi Nie
z metalu , ale chciałbym grać metal. Wiem że nie lubisz ale ballady są piękne! Zresztą
obiecałaś mi że posłuchamy razem.
- Noo. - Troszkę się skrzywiła
ale zaraz potem uśmiechnęła się. Jak zwykle pięknie - Dobra a jak ci się nie
uda? Nie łatwo jest zostać gwiazdą rocka.
- Wiesz że nie zastanawiałem się nad tym? Uda się- starałem
się zachowywać się jak poważny kandydat na życiowe oparcie – no ale jak się nie
uda, to w warsztacie, u taty Piotrka, mojego kolegi będę pracował.
…
Nie wiem czy to normalne, czy występuje w każdym wieku, czy
tylko u „młodych mężczyzn” ale zapisywałem te wszystkie słowa które
wypowiadała. Zapisywałem w tym obszarze mojej pamięci którego wykasować się nie
da, którego formatowanie nie może dotknąć. Zapisane zostały jak hieroglify w
piramidach egipskich, jak Tatry które zapisem są burzliwej geologii naszej
górskiej , południowej krainy. Jednak i wtedy wieczorem i teraz po latach,
sięgać mogę do obszarów tej pamięci, i odczytując te dane wprowadzać się w stan
„małej nirwany”.
Nie jestem gwiazdą rocka, ale posiadam coś co wprowadza mnie
w stan euforii jak scena na wielkim stadionie. Zapis w pamięci. Nieusuwalnej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)