środa, 31 marca 2010

Papieros…kawa

 

 

„Gdy czarne papierowe buty rano już ubiorę…



…wszystkie moje sprawy tak niewiele znaczą

w sumie było nieźle ludzie mi wybaczą

gdy odwalę kitę to będzie gites…”

JAROMÍR NOHAVICA

 

imponujący dystans do siebie naszych sąsiadów z południa

inspiruje…i zmusza do myślenia.



Dawna dziewczyna,  pojawiła się nagle…wstrząsnęła fundamentem rzeczywistości

i …już jej nie ma.

 

Nasze spotkanie na lotnisku spowodowało lawinę wydarzeń.

Pojawiła się w moim życie powtórnie wracając ze Szkocji. Pracuje tam razem z mężem, mają córeczkę, mieszkanie, i nieuczesane życie…pewnie jak każdy emigrant.

- jak tu wracam moje serce eksploduje!

Tak mi powiedziała.

- wracam do znajomych, rodziny, przyjaciół…nie mam tam tego. Kocham moje miasteczko, moje uliczki, moje miejsca, wspomnienia, pomimo tego że wyjeżdżałam stąd, czy nawet uciekałam z powodu kłopotów finansowych. Nieudany interes, długi, kłopoty, kłótnie.

Teraz jesteśmy na czysto wiec pora wracać…tylko nie wiem czy potrafię się tu odnaleźć.

 

Umówiliśmy się na kawę. W miejscu gdzie dorastaliśmy. To był mój zabieg …zabieg psychologiczny. Przecież spotkałem swoją jedyną „dawna dziewczynę” i musiałem wykorzystać całą swoją wiedzę.

 

Znak:

Teraz kiedy nie potrafię poradzić sobie ze swoimi emocjami, bo ich nie ma…pojawia się jedyna (na świecie) osoba która we mnie TE emocje kreowała !

A tak na prawdę!? Chciałem wsiąść do wehikułu czasu i wrócić tam…, gdzie  byliśmy nastoletnimi zakochanymi, wpatrzonymi w siebie gówniarzami.

Jak mogłem nie spróbować? Martwa dusza zadrżała… znaczy jeszcze żyje.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz